Spis treści

Dzień dobry.

Witam Was serdecznie.

Tym razem zapraszam do przeczytania opowiadania „Przygoda na świątecznym drzewku”, pochodzącego z książki Anety Cholewińskiej-Szkolik „Bajki na Boże Narodzenie”.

Ozdobiliście już choinkę? A może na niej coś się wydarzy…?                                               

                                                                                                                               

„Przygoda na świątecznym drzewku”

  W całym domu roznosił się zapach świerku. Na środku pokoju stała piękna wielka choinka, niedawno przyniesiona przez tatę i Stasia.

  - Wspaniała! – powiedziała mama, przechodząc przez pokój. – Nie wiem tylko, czy wystarczy nam ozdób …

  - Nie martw się, mamo – pocieszyła ją Zosia. – Postanowiliśmy ze Stasiem dorobić kilka papierowych bałwanków.

  - I jeszcze długi łańcuch! – dorzucił chłopiec i dzieci zabrały się do pracy. Zosia wycinała z papieru bałwanki. Naklejała im oczy, nosy, buzie, zakładała na główki kolorowe kapelusze i wręczała miotły z brązowej krepiny. Staś zajął się łańcuchem. Na długą nić nawlekał pocięte kolorowe słomki, koraliki, kulki z krepiny, motylki z barwnego brystolu.

  - To będzie najdłuższy łańcuch, jaki kiedykolwiek widziałaś! – chwalił się przed siostrą. I za chwilę na stole wił się długi, tęczowy wąż ze złotą głową.

  Rodzina z entuzjazmem zabrała się za ubieranie drzewka. Z każdą chwilą choinka wyglądała wspanialej! Wreszcie tata zawiesił ostatnią szyszkę i zgasił światło, a potem zapalił lampki. Drzewko zamrugało do domowników jasnymi światełkami. Wyglądało cudownie! Aż szkoda było gasić światełka na noc.

  - Niech się świecą! – zgodziła się mama i wszyscy położyli się spać. A na świątecznym drzewku rozpoczęły się pogawędki …

  - Uff, jak dobrze – ucieszyła się złocista bombka. – Dość już miałam leżenia w pudełku!

  - To prawda – zadzwonił fioletowy dzwoneczek. – To pudełko jest zdecydowanie za ciasne.

  - Nie narzekajcie! – obruszył się długi kryształowy sopel. – Gdybyście byli mniej pękaci, leżałoby się wam całkiem wygodnie.

  - Dajmy spokój tym sprzeczkom! – zaproponował bałwanek. – Lepiej zaśpiewajmy jakąś wesołą kolędę.

  - Racja! – ucieszyły się pozostałe ozdoby i po chwili rozbrzmiała melodia: „Pójdźmy wszyscy do stajenki”. Ledwie jednak dekoracje zaśpiewały pierwszą zwrotkę, rozległ się pisk:

  - Ajajaj! Co tu się dzieje?! – Błyszczące, maleńkie czerwone jabłuszko zawisło na samym końcu świerkowej gałązki. W samą porę chwycił je dziobem rajski ptaszek. Zaraz rozległ się krzyk przerażonego aniołka. Potem zapiszczał bałwanek, a w końcu srebrna szyszka zsunęła się z gałązki i spadła na ziemię.

  - Kto się tak rozpycha? – zawołał krasnoludek. – Czy to przypadkiem nie ty, wężu? – zwrócił się do Stasiowego łańcucha, który zdążył schować głowę za okrągłą bombką.

  - Tak, to ja – przyznał wąż, wysuwając zawstydzony łebek. – Przepraszam …

  - Zobacz, co narobiłeś! – wołały zdenerwowane ozdoby. – Zrzuciłeś szyszkę.

  - Ja nie chciałem nikomu zrobić krzywdy! Próbowałem wspiąć się na samą górę. Stamtąd musi być niesamowity widok! – rozmarzył się wąż, ale już po chwili dodał: - Zaraz wszystko naprawię! – i zaczął się cofać, ciągnąc za sobą długi ogon. W końcu udało mu się zsunąć na najniższe gałęzie, wychylił się, chwycił szyszkę i zawiesił ją na miejscu. Dekoracje odetchnęły z ulgą. Wtedy wąż wychylił się ponownie, aby sprawdzić, czy nie zrzucił jeszcze jakiejś ozdoby, i kiedy chciał wrócić na choinkę, okazało się to niemożliwe! Szarpnął ogonem, ale ten nawet nie drgnął. Barwne skrzydełka z brystolu zaczepiły się o dywanowe frędzle i nie pozwalały wspiąć się na świąteczne drzewko.

   Smutno zrobiło się wężowi: już nie chciał być na szczycie choinki, chciał po prostu wrócić na swoje miejsce. Przecież nie zamierzał nikomu zrobić krzywdy – pierwszy raz znajdował się na świątecznym drzewku. Ozdoby widziały z góry, jak z oczu węża płyną łzy. Zrobiło im się żal niesfornego kolegi.

  - Nie martw się, zaraz ci pomożemy. – Krasnoludki zeskoczyły na dywan, rozplątały barwne skrzydełka i po chwili wąż znów mógł wspinać się po drzewku.

  - Poczekaj! – zawołały szklane aniołki. Sfrunęły na dół, chwyciły węża i zaniosły go na samą górę.

  - Wspaniały widok! Dziękuję! – zachwycił się wąż. A gdy już obejrzał wszystko, powoli zsunął się na swoje miejsce, uważając, aby nikogo nie potrącić. Gdy znalazł się na znajomych gałązkach, ułożył się wygodnie, przymknął oczy i z radością słuchał kolęd.

  „Święta są cudowne!” – pomyślał i zasnął.

 

Pozdrawiam i życzę Wam pięknie przyozdobionej choinki,

Anna Pniewska